Zielona Białołęka w Ratuszu
Mieszkańcy Zielonej Białołęki licznie stawili się w Urzędzie Dzielnicy, gdzie 3 grudnia odbyła się Nadzwyczajna Sesję Rady. Byliśmy widoczni - nasze hasła wypisane na tablicach można było zobaczyć w wieczornym Kurierze Warszawy i Mazowsza w TVP Info.
Sesja była poświęcona wynikom badań prowadzonych w ramach unijnego Projektu EQUAL oraz inicjatywom mieszkańców, które mają na celu poprawę sytuacji. Głos zabrali profesor Ewa Leś z Uniwersytetu Warszawskiego, Piotr Wołkowiński, który prowadził badania, a także mieszkańcy - w tym członek Partnerstwa oraz przedstawiciel osiedla Derby.
Nasi przedstawiciele mówili o zbyt wielu inwestycjach deweloperów przy niewystarczającej infrastrukturze, o braku przedszkoli i szkół przy bardzo dynamicznym wzroście ludności, czy też o braku miejskiej zieleni. Szczegóły można znaleźć w załączonych dokumentach.
Tłumaczenia radnych
Co na to radni? W czasie debaty próbowali tłumaczyć, dlaczego tak mało inwestuje się na na naszych terenach i - jak można się było spodziewać - wymiana zdań polegała głównie na pokazywaniu palcami przeciwników politycznych.
Obecne władze wskazują, że to zaniedbania poprzednich doprowadziły do tej sytuacji - te odrzucają oskarżenia twierdząc, że teraz nic się nie robi, a okres ich rządów był niemalże złotym wiekiem Białołeki.
Innym unikiem, znanym z poprzednim spotkań jest rozkładanie rąk przez władze dzielnicy i wskazywanie na kompetencje miasta, które to wydaje pozwolenia na budowę nowych, wielkich osiedli, czy też daje pieniądze na inwestycje - oczywiście daje ich zbyt mało. Zresztą w przeciwieństwie do pozwoleń na budowę, których jest za dużo.
Nowa szkoła przy Ostródzkiej, czy w Ostródzie?
Radni wskazywali również, że pieniędzy jest mało, ponieważ wielu mieszkańców Zielonej Białołęki nie jest tu zameldowanych - to akurat prawda. Wiele osób nie melduje się, bo np. w Ostródzie mniej płaci się za ubezpieczenie samochodu.
Niby racja, ale to zachowanie aspołeczne - traci na tym sam zainteresowany i wszyscy sąsiedzi. Może więc warto zwrócić uwagę tym, którzy mieszkają koło nas, ale rejestrację samochodu mają na przykład z łódzkiego, żeby się zameldowali? No a jeśli nie, to może o nową szkołę powinni prosić burmistrza miasta, które mają w dowodzie?
Co możemy zrobić
Na szczęście są również bardziej konkretne rzeczy, które udało się wydobyć z szumu informacyjnego. A więc wiemy już, jak zinteresować Radę Warszawy zmianami w niekorzystnych dla nas planach zagospodarowania przestrzennego, które pozwalają stawiać bloki wśród domów jednorodzinnych. Otóż trzeba zebrać dużo podpisów w tej sprawie, oraz w porozumieniu z dzielnicą i wspólnie udać się z tym do władz miasta.
Wiemy też, że dla powstawania wielkich inwestycji deweloperów jest wymagana odpowiednia infrastruktura drogową. Dziwi nas, dlaczego ZDM wydaje pozytywne opinie w sytuacji, gdy ewidentnie brakuje dogodnych dojazdów do nowych osiedli - dotyczy to na przykład Miasteczka Regaty, gdzie cały ruch z wielotysięcznego osiedla będzie kierowany jedną, wąską uliczką do również niezbyt szerokiej ulicy Kobiałka.
Być może nadszedł czas, by zainteresować tym Najwyższą Izbę Kontroli?
Może - jak zaproponował jeden z kolegów - powinniśmy również prowadzić "czarny PR" skierowany do potencjalnych mieszkańców tych osiedli?
Na koniec coś pozytywnego - naszym sukcesem jest to, że coraz więcej o nas się mówi - na dobre też przyjęła się określająca nasze tereny nazwa Zielona Białołęka. Wydaje się, że władze również w coraz większym stopniu zaczynają zauważać nasze problemy, niestety dotryczy to na razie jedynie władz dzielnicy. Warto zatem wybrać się do kolejnego ratusza, tym razem miejskiego.